Koszula Weles
Opis
O produkcie
Koszulę „Weles” stworzyliśmy, aby dodać naszym pomysłom trochę więcej elegancji. Koszula wykonana jest z polskiego lnu, co było nie-Lichym wyzwaniem w czasie poszukiwań producenta. Koszula nie jest ani zbyt luźna, ani bardzo dopasowana – łagodnie opływa ciało, przez co leży nie-Licho i jest niesamowicie wygodna. Rękawy zaprojektowaliśmy na całą długość ręki, wykończyliśmy szerokim mankietem i dodaliśmy guziki. A guziki w koszuli także są nie-Liche! Pochodzą od polskiego producenta, są wykonane z metalu w kolorze srebra. Zamiast kołnierzyka dodaliśmy stójkę. Dzięki temu koszula jest bardziej wakacyjna, etniczna i zdecydowanie pasuje zarówno do sportowych jak i eleganckich stylizacji.
Być może nikt, tak bardzo jak Licho nie lubi metek, także i tym razem znaleźliśmy rozwiązanie jak zminimalizować jej chochlikowy charakter. Ową metkę z instrukcją pielęgnacji naszyliśmy na szew koszuli. Postawiliśmy na takie rozwiązanie abyś w każdej chwili mógł ją spruć, co zdecydowanie zwiększy komfort noszenia, a sama koszula będzie lepiej układała się na ciele i, co bardzo ważne, żaden ważny szew nie zostanie uszkodzony jak to zrobisz! Licho wie jak metki potrafią przeszkadzać, często nieprzyjemnie się rolować, gryźć i drapać.
Koszulę zaprojektowaliśmy i wyprodukowaliśmy w Polsce.
Skład
Materiał: 100% len
Rodzaj: tkanina
Gramatura: 150g/m²
Kolor: ciemnoszary
Metka: naszyta na szew
Rozmiary: M, L, XL
Nadruk na koszuli wykonaliśmy sitodrukiem, wykorzystując ekologiczne farby wodne. Dzięki temu farba nie odstaje od powierzchni tkaniny, a zadrukowany fragment tkaniny jest miękki w dotyku.
Pielęgnacja
Pranie: 40°
Prasowanie: 110°
Suszenie: naturalne, można suszyć w suszarce bębnowej
Chlorowanie: nie
Czyszczenie chemicznie: nie
Nie zapomnij wyprać zanim założysz.
Nie wiesz czy na ciebie pasuje?
GRAFIKA

Weles, władca Nawii, słowiańskich zaświatów
Obecnie, jak i dawniej, Weles jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych bogów słowiańskich. W folklorze poznajemy go pod postacią żmija walczącego z Perunem. Po przegranym starciu Weles zostaje wygnany do świata chtonicznego i od tego czasu tam sprawuje swe rządy. Zasiada na tronie umiejscowionym w korzeniach kosmicznego drzewa, skąd dogląda dusz zmarłych.
Mroczny strażnik Nawii znajdywał wielu wyznawców, nad którymi sprawował opiekę. Wraz z Perunem jest strażnikiem przysiąg, obrońcą rzemieślników, opiekunem wieszczy, jak i czuwa nad bydłem czy zwierzętami w ogóle. Znany jest również jako bóg bydlęcy („skotij bog”).
Jak już wspominaliśmy przy grafice „Złego”, nasi pradawni doceniali wszystkie siły tworzące świat, nie przeczyli ich mocy i nie kwestionowali ich istnienia. Monoteizm to zaiste dziwny przypadek.
Jego imię wywodzi się prawdopodobnie z proto-indoeuropejskiego rdzenia *wel, czyli widzieć, choć etymolodzy snują też domysły, że pochodzi od wyrazów oznaczających zaświaty albo sierść. Widzieć znaczy wiedzieć, a pochodną tego słowa jest wiedza, którą dysponowały średniowieczne wiedźmy, zapewne modlące się do „pogańskiego” opiekuna magii, wróżb i uroków.
Według „Powieści minionych lat” Nestora wojownicy klęli się na Peruna, zaś Ruś cała przysięgała na Welesa. A kto złamał obietnicę złożoną bogu Nawii, karany był przez „wyzłacenie”, co, według ustaleń badaczy, było niczym innym jak zesłaniem na biedaka żółtaczki, dawniej zwanej zołotnikiem.
Aleksander Gieysztor analizując dogłębnie charakterystykę i układ kosmologiczny, porównuje Peruna oraz Welesa do indyjskich Mitry i Waruny pisząc tak: „Powaga Waruny opiera się na tym, że »z nieba schodzą jego zwiadowcy, tysiącem oczu badają ziemię. Król Waruna widzi wszystko«. (...) Jest także gwarantem kontraktów zawieranych przez ludzi; wiąże ich przysięgą; odstępców od niej każe chorobą. Tradycja indyjska przypisuje mu krowę i owcę, znajomość tajemnic świętych krów, które odsłania poetom. Jednorodność funkcji Welesa i Waruny staje się więc prawdopodobna…”
Rzecz jasna z bogiem podziemia nie spotykamy się tylko na Rusi, gdzie również pod imieniem Wołosa występował. Na Pomorzu i Połabiu możemy go rozpoznać jako Trzygłowa czy Triglava, co zaiste jest poprawniejszą formą. Tam Weles pojawia się pod postacią bóstwa o trzech głowach. „W Szczecinie cztery kąciny (świątynie), ale jedna z nich, najgłówniejsza, zbudowana była dziwną sztuką i kunsztem, mając zewnątrz i wewnątrz rzeźby, wystające ze ścian obrazy ludzi, ptaków i zwierząt, tak dokładnie wyrażone w swoich właściwościach, że zdawało się, jakby oddychały i żyły… Był tam bałwan (posąg) trójgłowy, bo na jednym tułowiu o trzech głowach, zwany Trzygłowem" – tak jego wizerunek opisywał Herbord.
Tymczasem nie odsyłamy Was „k welesu”, czyli do diabła, jakby powiedzieli bracia Czesi, ale do Hluboczka, morawskiej wsi, gdzie odnaleziono pewną ozdobę. Na niej oparliśmy naszą nie-Lichą grafikę. Było to znalezisko odkryte pomiędzy kurhanami, datowane na VIII w. Ten wizerunek Welesa prawdopodobnie był pierwotnie pozłacany. Jego przedstawienie możemy odnaleźć w katalogu “Wielkie Morawy” wydanego wspólnie przez Muzeum Początków Państwa Polskiego i Wydawnictwo Triglav.